wtorek, 15 listopada 2016

Podróż do Zambii i podsumowanie Tanzanii (w tym finansowe)

Dwa dni spędziłem praktycznie w podróży - pierwszy dzień 12 godzin w autobusie z Kigomy do Sumbawangi. Drugiego dnia miałem chwilę wolnego, więc próbowałem wpaść na mszę niedzielną a potem znów w drogę - do granicy, przez granicę i do pierwszej miejscowości za granicą - Mbali.

Filmy:
17:45 - msza niedzielna
23:45 - relacja prosto z ziemi niczyjej

Drugi film - parę luźnych myśli:

Zdjęcia:
https://goo.gl/photos/DnTRuxVT2wMtjXKR6

Wydatki:
35,00 kTZS N 64,23 zł transport bilet Kigoma - Sumbawanga

10,00 kTZS N 18,35 zł jedzenie napoje i przekąski podczas podróży autobusem
20,00 kTZS N 36,70 zł nocleg nocleg Libori Centre Sumbawanga
7,00 kTZS N 12,85 zł transport busik Sumbawanga - Kasesya (granica)
5,00 kTZS N 9,18 zł jedzenie jedzenie na drogę
1,00 kTZS N 1,84 zł transport napiwek na dworcu za znalezienie autobusu

500,00 ZMW N 214,15 zł wizy wiza Zambia
20,00 ZMW N 8,57 zł transport dalla-dalla granica-Mbala (powinno być 15)
100,00 ZMW N 42,83 zł nocleg nocleg Makungo Guest House Mbala
45,00 ZMW N 19,27 zł jedzenie obiad - kurczak "po wiejsku" z ryżem i napojem

Rozliczenie pierwszego miesiąca

W Tanzanii największy nominał to 10 tys. szylingów czyli 20 zł.
Więc po wymianie jednego banknotu 100 euro dostaje się gruby plik banknotów.

Jako że to koniec pierwszego miesiąca mojej podróży oraz też koniec kraju, to zrobiłem podsumowanie. Przez ten miesiąc byłem w Katarze, Dubaju i Tanzanii.

Wydałem... 13740 zł.
W tym tempie moja podróż będzie się musiała wcześniej skończyć. Trzeba będzie wprowadzić program oszczędnościowy. Mniej parków narodowych (Serengeti, Gombe - razem ponad 4000 zł). Mniej drogich krajów typu Katar, Dubaj, Tanzania. Tak, Tanzania jest dość droga, noclegi po 60-100 zł. Praktycznie nie ma dormitoriów (raz były w Aruszy za $8 podczas gdy jedynka za $9), więc ciągle sypiam w jedynkach. Wstępy wszędzie drogie. Jedzenie też nie najtańsze. Generalnie gdy rozmawialiśmy w Serengeti z Amerykanami/Nowozelandczykami to oni mówili, że mało kto jeździ do Afryki nie z powodu strachu i niebezpiecznych chorób, ale właśnie ze względu na drożyznę. Azja jest sporo tańsza. Pocieszam się, że w większości te pieniądze trafiły do lokalnych ludzi.
A na Argentynę mam już propozycję autostopu i couchsurfingu :)

W rozbiciu na kategorie:
jedzenie: 1800 zł
transport: 1300 zł
noclegi: 2300 zł
bilety wstępu: 400 zł
wycieczki zorganizowane: 5500 zł (obejmuje bilety)
prezenty: 200 zł
sprzęt: 666 zł (głównie karty SIM - tu popłynąłem 400 zł na polskim roamingu, to się więcej nie powtórzy)
usługi: 60 zł (tylko pralnia)
wizy: 300 zł

No i męczy mnie jeszcze kwestia 200 dolarów. Znikły mi. Nie przypominam sobie wydatku. Ale w rachunkach mam manko. Miałem je w portfelach, z którymi się nie rozstaję (jeden w "nerce", drugi podręczny do płacenia na bieżąco). W tych dniach nie spałem w autobusach itp. Spałem tylko w hostelu w pokoju jednoosobowym. Sprytny kieszonkowiec musiałby mi wyjąć portfel, wyjąć tylko $200 (to akurat słyszałem, że się dzieje, że kradną ci tylko część pieniędzy, przez co nie zauważasz kradzieży od razu) po czym odłożyć portfel na miejsce. Czyli mi do kieszeni albo do "nerki". Albo wejść do pokoju jak spałem. Brrrr....


PS. Rozliczenie nie uwzględnia przygotowań, zakupu leków, szczepień, biletów lotniczych. O tym w sumie może napiszę osobno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz