La Paz - właściwie dwa miasta, jedno w dolinie (La Paz właściwe), drugie na płaskowyżu (El Alto). A od niedawna oba łączą trzy linie kolejki gondolowej, która pełni tu funkcję metra!
Stała się też atrakcją turystyczną, bo można z niej bezpiecznie zwiedzić miasto, łącznie ze slumsami.
16 III
Najpierw krótki film z drogi:
0:00 - W autobusie do Oruro 1:11 - Sprzedawca homeopatii 1:44 - W autobusie z Oruro do La Paz 4:51 - Demonstranci idą na La Paz 6:03 - La Paz
0:29 - Targ Czarownic 1:30 - Spacer po mieście 2:41 - Rejestracja telefonu 3:27 - Kolejka gondolowa pełniąca funkcję metra 15:30 - Muzeum Costumbrista 17:38 - Muzeum Litoral 18:27 - Muzeum Metali Szlachetnych 19:11 - Kolejny dzień (18 marca), spacer po mieście 20:37 - Widoki z dachu hostelu 23:47 - Nocne widoki z okna, w tym przemarsz jakiegoś pochodu
Uyuni nie trzeba reklamować. Jest pora deszczowa, więc solnisko pokryte jest cienką warstewką wody, tworząc olbrzymie jezioro, po którym można jeździć i chodzić (tylko po pewnej części).
Do tego standardowo podczas wizyty tamże, objeżdża się także południowo-zachodni róg Boliwii.
Dzień 0 - Przejazd z Potosi do miasteczka Uyuni i spacer po miasteczku
Day 0 - Travel from Potosi to Uyuni and walk around town
Parę zdjęć i film pokazujący krajobrazy drogi z Potosi do Uyuni. Oraz miasteczko.
0:00 - Przejazd z Potosi do Uyuni 4:06 - Miasteczko Uyuni 5:56 - Kolejowy hostel 8:51 - Agitacja religijna 10:11 - Msza
Dzień 3 - Fumarole, termy, Zielona Laguna i powrót do Uyuni
Day 3 - Fumaroles, terms, Green Lagoon and return to Uyuni
Ciąg dalszy dziwactw natury z poprzedniego dnia, tym razem bardziej urozmaicone - fumarole, gorące wody. Ale nie zabrakło też lagun i widoków na wspaniałe szczyty górskie w okolicy:
0:12 - Fumarole 1:57 - Termy 5:02 - Zielona Laguna 7:15 - Na granicy z Chile 8:50 - Wracamy do Uyuni 12:35 - Dużo lam 17:04 - Trąba powietrzna 17:42 - Postój w San Cristobal
Czy na drugim noclegu w Uyuni rozbita szyba nadal jest załatana polską gazetą?
TAK!
Na noclegu koło Laguny Colorada (tam gdzie spędza drugą noc większość trzydniowych wycieczek po Uyuni i południu Boliwii, jedna z szyb jest rozbita i jest załataną Angorą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że gazeta pochodzi z października 2012 roku!
Czyżby od czterech lat nikt nie naprawił tej szyby?
Byłeś? Widziałeś gazetę? Skomentuj, kiedy byłeś! A może to właśnie ty wykonałeś tę wieczną prowizorkę?
Wieliczka ze swoją Trasą Ekstremalną niech się schowa. Kopalnia Guido także. W Potosi można wejść do czynnej kopalni srebra. A w niej spotkać górników, którzy XIX-wiecznymi metodami nadal wydobywają minerały (nie tylko srebro). Ręcznie pchają wózki z urobkiem po szynach, noszą urobek w koszach na plecach, młotkiem i majzlem kują otwory pod dynamit (ale przy nas nie strzelali).
Górnicy pracują indywidualnie albo w kooperatywach, brak nad kopalnią kompleksowego nadzoru, co powoduje, że chodniki są tylko tak szerokie, jak trzeba chudym górnikom, żeby się przecisnąć, a poziomu nie trzymają, tylko podążają w górę i w dół (czasem pionowo) za żyłą minerałów.
A do tego największa niegdyś mennica Ameryki Południowej, w której hiszpańscy kolonizatorzy na miejscu bili srebrne monety, których używał potem cały świat.
0:00 - Przejazd z Sucre do Potosi 1:03 - Potosi 2:50 - 4000 metrów! 3:13 - Widoki z dachu na miasto nocą 4:54 - Spacer po mieście 5:38 - Zwiedzanie Casa de Monedas, czyli mennicy z XVIII wieku, największej wtedy w Ameryce 12:12 - Wycieczka do czynnej kopalni srebra 25:21 - Wieczorne gadanko z dachu hostelu 36:25 - Widok rano z dachu
Jest taki kraj na świecie, który wpisał sobie w konstytucję siedzibę stolicy "za zasługi" po czym się tym zbytnio nie przejmuje, i zarówno rząd jak i parlament rezydują gdzie indziej. Ale mi akurat dane było spotkać jednego ministra.
Miasteczko bardzo sympatyczne, ładne, przyjazne, pełne studentów. Można też zobaczyć Dom Niepodległości i poznać w nim historię Boliwii, można też odwiedzić klasztor Franciszkanów. A można też po prostu pospacerować po mieście:
0:00 - Nocny przejazd z Santa Cruz do Sucre 0:36 - Sprzedawca leków homeopatycznych 3:29 - Poranne widoki z okna autobusu 4:41 - Sucre 7:00 - Pretensje terytorialne Boliwii 9:08 - Spacer po mieście 16:53 - Obiad na targowisku 17:03 - Kolejny dzień, muzeum Recoleta - klasztor Franciszkanów (czynny) 19:49 - Muzeum Niepodległości, dużo o historii Boliwii 26:08 - Obiad na targowisku 27:49 - Ulewa z gradem
Dojechałem do Boliwii! Konkretnie do Santa Cruz. Samo miasto (oficjalnie największe w Boliwii, gdyż El Alto i La Paz są liczone osobno) niezbyt ciekawe, ot tak, na krótki spacer. Ciekawsza była moja podróż, podczas której najpierw siedziałem od 23 do 3 w nocy na posterunku granicznym czekając na autobus przelotowy z Asunción a potem jechałem nim 14 godzin najpierw przez Gran Chaco (po drodze przecinając trasę wyprawy Tomka Wilmowskiego) a potem wzdłuż przedgórzy Andów.
0:00 - Przejazd przez granicę 8:54 - Przejazd przez Boliwę do Santa Cruz 11:46 - Santa Cruz 12:30 - Spacer po Santa Cruz
Bryczki, brak elektryczności, wszyscy ubrani na czarno, kobiety w
chustkach, panowie w kapeluszach, tak jak w pamiętnej parodii Yankovica.
Z góry przepraszam, że zawiodłem was zapowiedzią, tytułem i zdjęciem. Ale sam jestem zawiedziony. Bo tak nie było.
Nie widziałem ani jednej bryczki, tylko same samochody terenowe. Prąd
był, telefon działał, był nawet internet w prędkości 3G. Ludzie chodzili
normalnie ubrani - kilkoro tradycyjnie ubranych zobaczyłem dopiero w
autobusie, którym opuszczałem mennonicki raj, a że nie zrobiłem im
zdjęć, to wrzuciłem tu stockowe zdjęcie (mniej więcej tak wyglądali jak
powyżej).
Ale było coś, co ich wyróżniało. Język niemiecki, słyszany wszędzie,
widziany wszędzie. Na przykład na poczcie (znaczy w Postamcie) na
czterech klientów trzech zostało obsłużonych po niemiecku, panie między
sobą też po niemiecku mówiły, a odniosłem wrażenie, że z wielką
niechęcią obsługują mnie po hiszpańsku. Nauczony doświadczeniem, w
sklepie z pamiątkami posługiwałem się już tylko, kaleką bo kaleką, ale
niemczyzną :)
Do tego wszyscy są wysokimi, bladolicymi nordykami, co drugi o blond
włosach. W Ameryce Południowej ciężko mi spotkać kobietę wyższą ode
mnie, a tu większość kobiet przewyższała mnie o głowę.
I większość pracuje w tradycyjnych mennonickich zawodach, czyli zajmują
się hodowlą krów i produkcją produktów mlecznych. Ich kooperatywa jest
głównym producentem nabiału w Paragwaju.
Dlaczego się zawiodłem? Bo jadąc tutaj myślałem, że Amisze i Mennonici
to synonimy. Tymczasem Amisze to radykalny odłam Mennonitów, a i sami
Mennonici dzielą się na mniej i bardziej radykalnych. Ja trafiłem do
miejscowości tych mniej radykalnych.
A dlaczego ją wybrałem? Bo wyczytałem, że wyemigrowali z ZSRR, więc liczyłem na jakiś wspólny punkt zaczepienia do rozmów.
I dobrze liczyłem! Ich przodkowie (a są zamkniętą społecznością,
zawierającą małżeństwa tylko w swoim gronie, co pozwoliło utrzymać przez
wieki język niemiecki i nordycki wygląd), wygonieni przez wojny
religijne i nietolerancję z Holandii i Niemiec, w XVII wieku na
zaproszenie króla Władysława IV Wazy zaczęli osiedlać się w Polsce,
głównie na terenie Żuław Wiślanych, które dzięki swojemu holenderskiemu
doświadczeniu potrafili zagospodarować. Niektórzy osiedlili się także w
innych miejscach, na przykład w Kazuniu pod Warszawą, przy drodze na
Modlin, który miałem okazję odwiedzić niedawno. Nazywani byli u nas
Olędrami.
Gdy przyszły rozbiory, Żuławy przypadły Prusom, gdzie obowiązywała
służba wojskowa, której mennonici się sprzeciwiają. Więc jak jeden mąż
przenieśli się do Rosji na zaproszenie carycy Katarzyny. Gdy i tam im
kazano iść do wojska pod koniec XIX wieku, ci radykalniejsi przenieśli
się do Kanady i USA i mieszkają m. in. w okolicach Pensylwanii. Ci mniej
radykalni pozostali. Ale że im biznesy nabiałowe zawsze dobrze szły
(protestanci znani są z ciężkiej pracy), za komunizmu zostali uznani za
obszarników i kułaków. Dzięki interwencji z Zachodu udało im się w 1929
roku opuścić ZSRR i przyjechali m. in. do Paragwaju.
A zapytacie, co z tymi, co się osiedlili pod Warszawą? W 1945 roku, jako
mówiący po niemiecku, zostali potraktowani jako Niemcy i musieli
opuścić Polskę. A mieszkańcy jednej z mennonickich wsi (Wymyśle koło
Płocka) już w 1930 roku przyjechali tutaj, przewodnik w muzeum
powiedział mi, że żyje jeszcze jedna pani urodzona w Polsce, a na
pomniku mają osobną tabliczkę (powyżej).
I teraz rady dla was, gdybyście chcieli tu trafić: z Asunción da się
dotrzeć także do Loma Platy, które założyli mennonici z Kanady. Jak
pamiętacie, do Kanady wyjechali ci radykalniejsi, a jak komuś nawet w
Kanadzie było za duszno i wyjechał do Paragwaju, to coś może znaczyć. Do
tego trzeba się zaopatrzyć we własny transport, bo autobus dociera do
głównych miasteczek, które są rodzajem centrów
administracyjno-gospodarczych. A tradycyjnych mennonitów spotkacie po
wsiach rozsianych w okolicach (typowa kolonia składa się z centralnego
miasteczka i kilkunastu wsi w promieniu kilkunastu kilometrów). Ja nawet
miałem w planach na niedzielę spacer w kierunku najbliższej wsi, ale
upał mnie zniechęcił. A poznani tam Argentyńczycy właśnie gdzieś na
drogach spotkali tradycyjne mennonickie zaprzęgi konne. Można też ruszyć
w stronę granicy z Boliwią - w autobusie do Boliwii jechało sporo
mennonitów, którzy potem wysiadali po drodze. Także po stronie
boliwijskiej, w okolicach Santa Cruz są wsie mennonickie.
No i jak na to, że mało zobaczyłem, to wyszła mi godzina filmu :) Dużo
opowiadam o ich historii spacerując po ich małym raju, bo jest to raj,
patrząc jak udało im się zazielenić pustynne Gran Chaco:
0:00 - Droga przez Gran Chaco od Asunción do Filadelfii
0:11 - Poprawka, to była rzeka Paragwaj
6:16 - Spacer po Filadelfii
21:24 - Niedzielna msza, religijna wersja "Blowin' in the Wind" - "Saber que vendrás"
21:50 - A to pierwowzór "Barki"
22:26 - Środa Popielcowa w wersji latynoskiej
22:59 - O tym, jak stałem się przykładem dobrego chrześcijanina
25:39 - Nabożeństwo mennonickie
26:54 - Cmentarz mennonicki
33:06 - Lokalna powódź
34:12 - Muzea, dużo o historii
40:27 - Muzeum przyrodnicze
42:36 - Historia ruchu mennonickiego
53:43 - Spacer po mieście
56:46 - Gadam po niemiecku
Asunción - stolica Paragwaju. Przeciętne miasto, rozłożone równiutko na planie szachownicy. Parę starszych budynków. Z ciekawszych rzeczy - Muzeum Imigrantów, w tym Polaków, parę ciekawych dokumentów z czasów imigracji.
Pojechałem też na jeden dzień do pobliskiego Caacupé, zobaczyć bazylikę, która miała być paragwajską odpowiedzią na Bazylikę Św. Piotra w Watykanie. Jaki kraj, taka odpowiedź...
Z ciekawostek, byłem też zobaczyć ruiny centrum handlowego Ycuá Bolanos, znanego z wielkiego pożaru w 2004 roku, w którym zginęło 396 osób.
28 II i 1 III - Przejazd do Asunción oraz wycieczka co Caacupé
0:00 - Podróż autobusem z Encarnación do Asunción 3:47 - Asunción 4:34 - Jadę do Caacupé, najpierw miejskim autobusem 4:53 - Autobus podmiejski, przez który przewijają się obnośni sprzedawcy (słychać jak zachwalają towar) 5:52 - Bazylika w Caacupé 18:04 - Wracam do Asunción 19:04 - Msza z okazji Środy Popielcowej
2-3 III - Zwiedzanie Asunción
0:18 - Jakiś protest 0:46 - Cabildo - budynek z kilkoma muzeami 2:23 - Muzeum Imigrantów 6:15 - Spacer po centrum 8:53 - Ruiny centrum handlowego znane z wielkiego pożaru, w którym zginęło 395 osób 11:02 - Widoki z okna autobusu miejskiego na trasie centrum - dworzec autobusowy 14:11 - Muzeum kolejnictwa
Spotkany pod Fitz Royem Polak, Arek Winiatorski, powiedział mi, że w Paragwaju też jest kolonia polskich imigrantów. No to postanowiłem ich odwiedzić. Do miejscowości imigrowali głównie mieszkańcy wschodniej II RP, którzy mówili (i nadal mówią) po ukraińsku i obecnie identyfikują się jako Ukraińcy, ale spotkałem i Polaków i z jedną rodziną spędziłem wieczór na rozmowach. Oprócz tego mają polski kościół, Dom Polski, pomnik polskich imigrantów i na cmentarzu można wyszukać polskie nazwiska.
Ale są tu też inne narodowości, szczególnie japońscy imigranci są czymś zadziwiającym.
No i polska miejscowość to świetne miejsce, żeby spotkać innych podróżujących Polaków, więcej w filmie, ale tu podaję link do nich: https://www.facebook.com/Swiatw2D
0:00 - Jadę do Fram 0:50 - Spacer po Framie 6:28 - Spotkanie z Carlosem Włoskiem 8:27 - Zwiedzanie polskich akcentów w okolicy oraz miejscowości Carmen 13:03 - Spacer po cmentarzu 17:00 - Autostop sam mnie złapał - Seweryn i Wojtek, SwiatW2D 17:55 - Jadę do Asunción
Szukając w internecie informacji o Framie, znalazłem, że jakiś bloger też trafił do państwa Włosków :) Więc już nie opisywałem ciekawostek, które usłyszałem od pana Carlosa, skoro ktoś je już opisał: https://nieztejziemi.com/2013/04/polacos/
A najwięcej materiału nakręcił Arek Winiatorski, który był tam dłużej, miał śmiałość pukać do każdego domu i jeszcze trafił na polskie Święto Niepodległości, więc jak komuś mało, to zapraszam: