wtorek, 13 grudnia 2016

Trochę liznąłem Kalahari

Dwa dni jechałem z Maun do Gaborone. Przez pustynię Kalahari a właściwie przez pustynio-sawannę. Wydm nie widziałem, bo nie udało mi się zboczyć w bok do parków narodowych (Central Kalahari albo Kgalagadi Transfrontier Park) - bez własnego auta ani rusz. Ale co zobaczyłem to zobaczyłem.
W połowie był nocleg w Ghanzi - miasteczku pośrodku niczego.

0:00 - zwierzęta na drodze
1:24 - gadanko podczas spaceru po Ghanzi
14:37 - mój nocleg
24:39 - c. d. filmu drogi

A tu filmik krajowca z ludu Xhosa, prezentujący głoski nieznane w językach indoeuropejskich, tak zwane kliki albo mlaski:

Zdjęcia:
https://goo.gl/photos/yigz4dhRgygBAEz16

Wydatki:
60,00 BWP N 24,47 zł transport bilet autobusowy Maun-Ghanzi
6,00 BWP N 2,45 zł prezenty monety do kolekcji (brazylijskie reale i peso urugwajskie od Niemki oraz 1 stara pula)
34,45 BWP N 14,05 zł jedzenie ryba z frytkami i kolą
270,00 BWP N 110,11 zł prezenty wyroby ludu San z ich muzeum (jeżozwierz, dwa łuki i kolczyki)
690,00 BWP N 281,38 zł nocleg nocleg Kalahari Arms Hotel w Ghanzi
25,50 BWP N 10,40 zł jedzenie lody i napój
42,90 BWP N 17,49 zł jedzenie zakupy - napoje, pieczywo
148,50 BWP N 60,56 zł transport bilet Ghanzi-Gaborone

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz