wtorek, 18 października 2016

Druga przesiadka - w Dubaju


Patrząc na to, jakie ma problemy z wrzucaniem filmików, nie dograłem już brakującej części, tylko ją napiszę.
No i słuchając narzekań konstruktywnej krytyki tym razem wersje filmiku są dwie - po polsku i po angielsku. Ale parę kawałków nadal jest dwujęzycznych bo tak wygodniej mi było nagrywać.

Filmik po polsku:
Vlog in English:


Po krótkim, godzinnym przelocie (ledwie stewardesy rozdały przekąski a już było zapinanie pasów do lądowania) wylądowaliśmy w Dubaju, przy okazji defiladując nad całym rozświetlonym nocą miastem (patrzcie zdjęcia).
Hostel niskokosztowy składa się z mieszkania dwupokojowego, do każdego z nich jest wstawionych 5 dwupiętrowych łóżek. Ale przynajmniej na środku jest przestrzeń, bywałem w hostelach, gdzie jeszcze na środku by dodano z 3 łóżka. Obsługi jest jedna osoba i do tego jej nie było - jeden z gości hotelowych pełnił funkcję tymczasowej recepcji (tzn. dał mi klucze i pokazał, gdzie jest moje łóżko). Spotykałem się z tym czasami - gość hostelu może sobie obniżyć cenę łóżka (nawet do 100%) w zamian za usługi typu pilnowanie recepcji, robienie śniadań, sprzątanie.

Ale brak właścicielki rozbił mi plany, bo chciałem jeszcze pójść na 2 godziny do starych dzielnic (które są koło hostelu) - Bur Dubaj i Deiry - które składają się teraz głównie ze starych suków w medynach. A tak to miałem czas tylko pospacerować naokoło hostelu i coś zjeść i wymienić pieniądze. Człowiek się w Unii Europejskiej odzwyczaił, że co granica, to trzeba wymieniać pieniądze i do tego dbać, żeby stare nie zostały, bo już nie będzie co z nimi zrobić (a euro przecież zawsze może zostać, bo za chwilę znowu się gdzieś pojedzie).
Ale za to przytrafiło mi się to, co często miałem w Azji - pan w kebabie chciał koniecznie, żebym mu zrobił zdjęcie moim aparatem. Wybrałem, że zrobię autoportret (ang.: selfie), bo tak bez sensu robić tylko mu. I przesłałem mu przez WhatsAppa.

Rano wstałem o nieludzkiej porze (6:30) aby zdążyć na 8:30 na Burj Khalifa (więcej w filmiku).

Potem zwiedziłem dwa centra handlowe (też jest w filmiku).

Następnie udałem się (pieszo - bo wcześniej metrem) do Burj al Arab. Najpierw zahaczyłem o medynę Juneirah, ale to się okazała nowa budowla będąca "wyobrażeniem tego, jak Dubajczycy wyobrażają sobie tradycyjną medynę" co oznacza dość regularną plątaninę uliczek pełnych butików i skelpików z pamiątkami. Wszystko dla turystów i wszystko strasznie sztuczne. No i sami turyści się pałętają, nie to co w centrach handlowych, gdzie można było oglądać miejscowych. A do samego Burj al Arab plebsu nie wpuszczają - jest brama i można porobić sobie zdjęcia zza niej (lepiej jednak z medyny Jumeirah ze szczytu jakiś schodów - jednak się do czegoś przydała; albo z plaży - ale też te pobliskie są prywatne (hotelowe), więc można tylko z dalsza, albo trzeba wykupić wstęp).

Następnie okazało się, że oszukali mnie (banda decydentow!) i czerwona sieciówka turystyczna działa tylko na metro. Nie da się dokupić biletu na autobus, nie da się po prostu kupić biletu u kierowcy. Nie da się nic. Musiałbym wrócić pieszo na stację metra i kupić sieciówkę przynajmniej srebrną. A w ogóle z tym czerwonym nie jest tak, że to jest jakby portmonetka, tylko kupujesz go na określoną ilość stref i możesz tylko dokupywać kolejne na tyle samo stref. Jak chcesz przejechać więcej stref, to musisz dokupić nowy (a każdy nowy to dodatkowe 2 zł bezzwrotnej opłaty).
A ja właśnie, mając w perspektywie 5 km marszu na Palmę, obczaiłem sobie rozkład autobusów na przystanku (przystanki są zamykanymi budkami!). No to pozostało mi tylko wziąć taksówkę, które zawiozła mnie na sam szczyt sztucznego półwyspu - palmy.

Z taksówki to w ogóle nic nie widać, jedziesz i widzisz tylko strzeżone wjazdy na osiedla. Na czubku palmy jest hotel, park wody (220 zł za wstęp) i akwarium (podobnie drogie). Do tego stacja rowerków akurat na czubku palmy jest nieczynna (chciałem się przejechać 2 km wzdłuż wybrzeża, aby zobaczyć Burj al Arab z oddali). Więc została mi ostatnia atrakcja tego miejsca - czyli jednotorowa kolejka idąca wzdłuż pnia palmy. Kolejka idzie na słupach, więc teraz przynajmniej coś widać - a konkretnie to rzędy domków jednorodzinnych na gałęziach palmy, a wjazdu na każdą gałąź pilnuje strażnik i szlaban. Raj dla bogaczy.
Przy korzeniu stoją już normalniejsze bloki dla "biedoty" - choć pewnie na warunki dubajskie i na lokalizację to i tak są pewnie wypasione apartamenty dla wyższej klasy średniej.
Tak to wygląda z nieba:
https://www.google.pl/maps/@25.1816437,55.1614584,26291m/data=!3m1!1e3

Wychodząc z kolejki niespodzianka - odbierają bilety. Gdy proszę, żeby zostawić, pan każe mi poczekać na boku. Kilka innych osób też poprosiło ale zostali odesłani, że nie da się. A jak wszyscy przeszli to pan mi przyniósł z kantorka "bilet pamiątkowy" wyglądający prawie tak samo jak oryginalny. Wygląd podróżnika widać popłaca, bo eleganccy panowie wyglądający jakby przyjechali z 5-gwiazdkowego hotelu obeszli się ze smakiem.
Po drugie gdy zszedłem na dół ze stacji, to trafiłem na parking z taksówkami. Lekko skonsternowane rodziny zaczęły te taksówki brać, uznając że widać to nie miasto dla pieszych i tak trzeba. Ja postanowiłem twardo wyjść pieszo wyjazdem dla aut i dopiero wtedy zaobserwowałem, że z wyższego piętra parkingu jest mostek dla pieszych. Tak więc tym razem udało mi się uniknąć taksówki i dotarłem do tramwaju (tak, mają jedną linię tramwajową) i dojechać nią w okolice publicznej plaży - aby zanurzyć się w Zatoce Perskiej.

A po czym można poznać, że się zbliża do plaży? Na ulicy można spotkać Europejkę w skąpym odzieniu (długa koszulka na stroju kąpielowym). Normalnie to faux pas, ale widać w dzielnicy apartamentów dla expatów przymyka się oko, że ktoś już w pół-stroju plażowym idzie w stronę plaży.
A wzdłuż plaży jest zrobiona alejka spacerowa otoczona drogimi knajpkami. Tu złapał mnie jakiś strażnik i wyjaśnił mi, że na terenie tej alejki nie wolno robić zdjęć aparatem (ale można telefonem). Myślałem, że to coś chodzi, żeby miejscowi nie fotografowali nachalnie plażowiczek, ale nie, bo na plaży już wolno fotografować!
A w ogóle na plaży nie widziałem żadnych kąpiących się w burkini. Tylko europejki w strojach plażowych. A za to na ławeczkach siedziały zakwefione panie, takie że tylko było im oczy widać, i tęsknie patrzyły na morze.
Plaża w ogóle elegancka, przebieralnie, prysznice, tylko szafki na bagaż były zamknięte i nie można było używać (może po prostu wszystkie były zajęte?). Ale po prostu po wejściu na plażę położyłem mój ręcznik i plecak koło dwóch innych samotnie leżących plecaków i poszedłem pływać cały czas twarzą do brzegu rzucając okiem co się dzieje. Ale to w końcu jeden z najbezpieczniejszych krajów świata, nic się stać nie powinno.

A tu nagle zapadł zmrok. No może nie nagle, ale w tych krajach to się szybko dzieje. Rach, ciach, słońce zachodzi i kilkanaście minut późnej jest już ciemno. Nie pozostało mi nic innego, jak przespacerować się przez dzielnicę wysokościowców w kierunku metra, którym pojechałem do planowanych dzień wcześniej dzielnic.

Obie dzielnice (z obu stron strumienia/kanału czy co to jest, bo nie wiem) składają się z sieci uliczek pełnych sklepów. Zatrzęsienie "my friend"-sów, tylko-wejdź-i-popatrz przypomina prawdziwie arabskie kraje - w Dosze aż tak źle nie było. Po pospacerowaniu i przepłynięciu łódką na drugi brzeg (oryginalnie drewnianą, jak w XIX wieku) udałem się na nocleg, aby następnego dnia wstać o nieludzkiej porze - 3:30, gdyż o 6:30 miałem samolot na Zanzibar - ale o tym już w kolejnym wpisie.

Na koniec zdjęcia:
https://goo.gl/photos/ChoJsVnTBoVJPjxd9

I wyimek z budżetu:

130,00 AED 144,19 zł zwiedzanie Burj Khalifa
36,50 AED 39,99 zł transport przejazdy metrem i tramwajem
42,00 AED 46,01 zł transport taksówka Burj al-Arab - Palm Jumeirah (około)
15,00 AED 16,43 zł transport kolejka z Palm Jumeirah
1,00 AED 1,10 zł transport bakszysz za załatwienie pamiątkowego biletu z kolejki z Palmy
1,00 AED 1,10 zł transport tramwaj wodny (dhow) Deira-Dubaj
47,00 AED 51,49 zł transport taksówka nocleg-lotnisko (około)
158,50 AED 173,64 zł nocleg hostel The Domme x 2
6,00 AED 6,57 zł jedzenie kebab wieczorem na ulicy
28,00 AED 30,67 zł jedzenie śniadanie w Dubai Mall
10,00 AED 10,96 zł jedzenie wieczorne jedzenie w Deirze na targu ze stoiska
9,75 AED 10,68 zł jedzenie market:napoje
13,50 AED 14,79 zł jedzenie market:napoje
26,75 AED 29,30 zł jedzenie market:napoje
23,00 AED 25,20 zł sprzęt pendrive
1,75 AED 1,92 zł prezenty monety do kolekcji
5,00 AED 5,48 zł bilety wstępu prysznic na plaży
25,00 AED 27,39 zł transport foliowane plecaka na lotnisku

W sumie w jeden dzień i dwie noce wydałem 640 zł - ale było warto :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz